aaa4
Nikt
Dołączył: 28 Kwi 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/20
|
Wysłany: Wto 11:35, 09 Maj 2017 Temat postu: |
|
|
Mits popatrzyl na niego. Sikes najwyrazniej wcale nie zartowal.
Z komunikatora dobiegl glos Stu:
-Nic, co?
-Ani sladu - odparl Mits. - Zrob cos wreszcie. Chcialbym zjesc dzis na kolacje sashimi.
-Dobrze, juz dobrze. Zrzuce bombe. Musze to zglosic. Poczekajcie chwile.
-Przy naszym szczesciu wszyscy beda teraz zajeci - powiedzial Sikes.
-Nie. Oni sa zbyt glodni, aby sie czymkolwiek zajmowac. Czekaja na swieze lososie.
-Zaczynam miec juz dosyc tych swiezych lososi.
-Lepsze to niz nic. I o wiele lepsze od grendeli. - Mits obejrzal przez lornetke brzegi jeziorka. Nie bylo tam niczego. Nawet krzewow. Grendele wola jesc cokolwiek, byle nie lososie. Zabieraja sie do nich dopiero wtedy, gdy wyczerpia wszystkie inne mozliwosci.
-Mam zgode - powiedzial przez komunikator Stu. - Jestescie gotowi?
-Jestesmy. Ustaw zapalnik na maksymalna glebokosc. Ta cholera kryje sie na dnie, wierz mi.
-Uwaga.
Wiroplat przelecial nad nizsza krawedzia skalnej niecki, w ktorej powstalo jeziorko, i zawisl nad jego srodkiem. Po chwili przez otwarte drzwi maszyny wypadla ciemna beczulka.
-Bomba poszla. Ja tez stad znikam - oznajmil Stu. Skeeter pomknal na zachod.
Jeziorko zmienilo sie w gejzer. Mits czekal, liczac w duchu sekundy.
Z wody wyskoczyl na wpol dorosly grendel. Zwierze wgramolilo sie na brzeg i zaczelo biec, zataczajac sie jak pijane. Z pyska plynela mu krew. W pewnej chwili przewrocilo sie, wstalo, zrobilo kilka krokow, znowu upadlo, po czym zatrzymalo sie, probujac odzyskac orientacje.
-Sayonara, frajerko - syknal Mits. Wycelowal w wypuklosc tuz za glowa grendela, kryjaca centralny osrodek zwojow nerwowych, odpowiadajacy mniej wiecej ludzkiemu rdzeniowi przedluzonemu. Sciagnal spust. Grendel rzucil sie do przodu i zdechl.
Mits stuknal kciukiem w komunikator.
-Powiedz im, ze mamy mieso.
Na powierzchnie wody zaczely wyplywac pierwsze lososie.
Przybyli traktorami, jeepami i pieszo. Jedna grupa przegrodzila sieciami strumien ponizej jeziorka. Inni napompowali gumowe lodki i wyplynawszy w nich na jeziorko, takze zarzucili sieci. Ten maly zbiornik wodny mial byc wielokrotnie przeczesany.
Martwe lososie plywaly brzuchami do gory. Nie byly zbyt wielkie - najwieksze mialy zaledwie pol metra dlugosci - ale musialo ich byc przynajmniej piecdziesiat. Reszte wylowi jeszcze grupa, ktora zajela pozycje przy strumieniu.
Po jakims czasie przylecial skeeter trzy, ktory dostarczyl skladana wedzarnie. Czesc kolonistow rozeszla sie po okolicy w poszukiwaniu drewna. Hendrick Sills poruszal sie miedzy roznymi grupami, wydajac polecenia.
-Zaladujcie skeetery natychmiast, gdy przyleca. Czesc z nas bedzie musiala wrocic pieszo, gdyz zabraknie dla nich miejsca. Kiedy skeetery beda zaladowane, bedziemy mogli zaczac wypelnianie wedzarni. Ida, co ty robisz?
-Sushi. - Pokroila na plasterki jednego lososia i zaczela wlasnie kroic drugiego, pogryzajac przy pracy. - Poczestuj sie.
-Wszyscy chcieliby cos zjesc. Musimy sie trzymac zasad.
Post został pochwalony 0 razy
|
|